... klasyk prawda? Ale tak mi się spodobało wicie wianków, że postanowiłam umieścić krótki kurs wicia dla tych co jeszcze nie wili, choć zapewne takich osób jest mało :)
... zabieramy się wiec do pracy: potrzebne nam będą kwiatki, na przykład mlecze...
... bierzemy dwa kwiatki i jeden z nich zawijamy o drugi, o właśnie tak:
... potem następny i nastepny i następny...
... aż powstanie nam wianek :)
w majowy weekend, na łące było tak pięknie i tak dużo mleczyków, że wiliśmy i wiliśmy aż każdy z nam miał wianek na głowie :) ... ach, piękną wiosnę mamy tego roku :)
... zabieramy się wiec do pracy: potrzebne nam będą kwiatki, na przykład mlecze...
... bierzemy dwa kwiatki i jeden z nich zawijamy o drugi, o właśnie tak:
... potem następny i nastepny i następny...
... aż powstanie nam wianek :)
w majowy weekend, na łące było tak pięknie i tak dużo mleczyków, że wiliśmy i wiliśmy aż każdy z nam miał wianek na głowie :) ... ach, piękną wiosnę mamy tego roku :)
wiła wianki i rzucała je do falującej wody...:)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię wić wianki (dokładnie wg kursu) i bardzo lubię dmuchać dmuchawce i podziwiać 'spadochroniarzy', ale troszkę mnie lubię plamy na rękach po mleczowym mleczku z łodyg :D
Ojaa.. wianki wiłam wieki temu :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się będzie kiedyś wyrwać na spacer na łąkę :)
Twój jest idealny :)
Proponuję jeszcze dodać info, że często sok z łodyg mlecza nie da się sprać z ubrań.
OdpowiedzUsuńDlatego albo ubieram dzieci w ubrania, których nie żal wyrzucić, albo wijemy z innych kwiatów, najczęściej stokrotek albo koniczyny.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWyjdź
UsuńNareszcie udało mi się znaleźć prostą, zrozumiałą instrukcję, takiej potrzebowałam! :)
OdpowiedzUsuń